Gdy Kipl powiedział ,,Wilcze miasto" Fendre przeszedł dreszcz. Nie wiedziała czemu...
Tymczasem Kipl dochodził już do miasta. Po chwili oboje mogli podziwiać piękne budowle i piramidy jak w Machu Picchu. Całość otaczało wielkie koło koloru białego.
- Czemu tu niema nikogo? - Spytała przestraszona Fendra
Wilk zachichotał i stanął parę centymetrów od Lini dzielącej ich od miasta.
- Oni tu są... Gdy tam wejdziemy zobaczysz ich... jesteś gotowa ? - Spytał przez śmiech
Nocna przytaknęła. Wilk powoli wszedł do miasta. Natychmiast wokół rozbłysło zielonkawe światło. Wilk został osaczony przez zieloną poświte a wraz z nim Fendra. Zamknęła oczy. Po chwili światło zniknęło a ona je otworzyła. Nie była już sobą... Jej przednie łapy sterczały z boków a pazury zmieniły się w palce o ostrych pazurach. Jej tylne łapy wyglądały trochę jak ludzkie lecz były czarne,futerkowe a palce wydłużone. Pazury u łap tylnych były prawie takie jak palce. Jej korpus został wyposażony w ludzkie średnich rozmiarów piersi. Dopiero teraz lisica zdała sobie sprawę że jest naga. Dotychczas jej to nie przeszkadzało lecz teraz gdy była człeko-lisem czuła się zawstydzona. Zasłoniła się łapami. Spojrzała do tyłu. Tak jak Kipl obiecał miała ogon ale był on teraz o wiele mniejszy (bo i ona była teraz rozmiarów człowieka) a jej zad zmienił się w ludzki (no może był on ubrany w czarne futro ale...). Zasłoniła się ogonem a narządy rozrodcze i piersi łapami ale nie wiele to dało. Spojrzała na Kipla. On był z kolei ubrany w haftowaną zbroję i wiśniowe spodnie. Z budowy przypominał ją lecz burą, umięśnioną i bez kobiecych atutów.
- I jak lisołaczko ? - zaśmiał się
- Dobrze - odpowiedziała.
Razem poszli do miasta.
Miasto tak jak mówił Kipl nie było opuszczone a wręcz odwrotnie. Weszli do pałacu. Kipl podszedł do dwóch innych wilków: Białego o turkusowych tatuażach ubranego w czerwoną suknie i biało-brązowego o zielonych tatuażach pod oczami w zielonej koszuli i czerwonych spodniach i srebrnych bransoletach.
- To moja żona Cydi - Tak samo jak ja jest magiczna. - Tu biała wilczyca zrobiła parę kroków w ich stronę a z jej łap wypełzła turkusowa mgiełka - I mój syn Liofif - na razie nie umie czarować ale to przez wiek...
Kipl potrząsnął łbem a wtedy wypełzły 3 inne wilkołaki. Podeszły do Fendry i podały jej coś. Była to piękna błękitna suknia.
- Ubierz - powiedziały
Więc lisica ubrała. Było jej w niej pięknie: futro było dopasowane do koloru.
- Siostrzyczko! - Wydał się krzyk że schodów.
Wszyscy spojrzeli na schody. Był tam lis o zielonych oczach i piaskowo-brązowej sierści.
-A! - Mruknął Kipl - Witaj Ezylly!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz