sobota, 3 stycznia 2015

Akt 19 Wilcze miasto

Linkue patrzył z przerażeniem na miejsce w którym powinna być Fendra. Jego serce coraz to mocniej biło a mózg tworzył coraz to nowsze wersje zdarzeń: Tu Fendra została porwana, tu zabita przez ludzi na polowaniu. W tej chwili do nory weszła Fendea (tuż po 4 godzinnej zabawie z Martem). Linkue nie zwrócił na nią większej uwagi. Biegał po całej norze z przerażającym krzykiem. Co róż sprawdzał czy lisica nie poszła do jakiegoś dziecka. W końcu wybiegł z nory na powietrze.
- Fendra! - Krzyczał  lecz jedyne co mu odpowiedziało to wiatr -FENDRAAAAAAAAAAAAAA!!!
.........................................................................................................................................................................
.........................................................................................................................................................................
.........................................................................................................................................................................
W tym samym czasie Fen nerwowo drgała w pysku Kipla. Wilk nie zbyt się przejął i jedyne co zrobił to westchnął głęboko.
- Dokąd mnie zabierasz ?! - Krzyczała
- Do twego brata... - Odpowiedział wilk
- Moje rodzeństwo nie żyje! Czyli... chcesz mnie zabić?! - Fendra zaczęła szamotać się w pysku wilka z strachu i wściekłości.
- Po cóż miałbym zabijać taką piękną psinę ? - wilk był wyraźnie rozgoryczony.
Lisica na te słowa zamarła.
- Cz-Czyli ty chcesz mnie... ? - Wyjąkała
Kipl spojrzał na nią jak na wariatkę.
- Nie! - Warknął - Nie jestem takim ,,Romantykiem"! Mam już żonę i syna!
Fendra milczała przez dłuższą chwile zszokowana swoją głupotą.
- To...to gdzie mnie pan zabiera? M...moi bracia przecież nie żyją - Powiedziała w końcu
- Jeden żyję... -Westchnął Kipl - Ezylly (Formuła).
- Kto? Ja nie znam nikogo o takim imieniu. - zdziwiła się lisica.
- Kiedyś... -zaczął - ... przyszedł do nas piaskowy lis o zielonych oczach. Były one przepełnione strachem i nienawiścią. Jednak co było najdziwniejsze lis ten miał ranę na klatce piersiowej... jego serce było widoczne gołym okiem! Nasi szamani modlili się do naszych bogów o lepsze jutro dla tego lisa. Mało tego wszyscy się modliliśmy! Ja szybko zakolegowałem się z nim. Nie chciał mi jednak zdradzić z kąnd pochodzi, jak się nazywa i czy ma rodzinę. Dopiero nie dawno wyjawił mi swe imię i pochodzenie oraz że miał czwórkę rodzeństwa... w tym ciebie.
- Modlitwa, bogowie,szamani - podsumowała - Wy nie jesteście wilkami, prawda ?
Kipl westchnął głośnio.
- Dokładnie... jesteśmy wilkołakami... Jesteśmy pół-ludźmi. Teraz widzisz mnie jako wilka bo jestem za obrębem czaru lecz powiadam ci: Gdy dojdziemy do celu przy granicy czar zmieni mnie w człekokształtnego o pysku, futrze i łapach... czyli jedyne co się zmieni to postura i przednie łapy które będą teraz miały palce... A i panienko! Czar działa też na inne psowate wiec i ty będziesz miała przednie kończyny i posturę człowieka! Nie martw się ogon zostanie!
Fendra spojrzała na niego trochę przyjaźniej.
- A...a co to za miejsce ? - spytała
- Wilcze miasto  

... POWRÓT SERII!!!!!!!                                    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz