Kapłanka była teraz o tyle zdziwiona, o ile pozwalał jej umysł. Jej przyjaciele pytali przez siebie co się dzieje. Ona nie odpowiada. Jak w śnie przygląda się znamieniu na łapce. Po chwili, w której tak się przyglądała, udaję jej się opanować. Jęknęła mimo woli patrząc na rany.
- Wsiąść nosze! - woła mimo woli - Zaprowadzić do kaplicy.
Aloe i Selsey patrzą z zdziwieniem i pomagają pielęgniarzą w przeniesieniu ledwo żywej obcej.
...
...
...
Selsey naprawdę nie wiedział o co tyle zamieszenia. Ale nie wiedział tęż, o co chodzi z symbolem. W sumie, był trochę niemądry. Tak czyś jak, jemu i Aloe wyznaczono by pilnowali obcej.
,,A chciał coś dzisiaj zrobić... trudno." - pomyślał - ,,Rozkaz mojej pani to rozkaz"
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLudziki.
OdpowiedzUsuńTo ja, twórczyni bloga. Na nowym koncie.
Mam dwa pytania.
1. Ktokolwiek to czyta? ._.
2. Czy... mam zrobić kontynuacje na innym blogu?
Mogłabym też zrobić inną opowieść o lisach ale np furry...
/Autorka
Super blog c; Zostaję tu ! Hihi :) Zapraszam na mojego : http://czas-na-ksiazke-time-of-book.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa to czytam! Pisz tak dalej!
OdpowiedzUsuńChcem jeszcze! Ta opowieść potrzebuje zakończenia!
OdpowiedzUsuń