piątek, 13 marca 2015

Sezon 2 akt 2

Polowała. Jak Zwykle. Saffi zawsze polowała. Teraz czaiła się na tłustego wróbla. Napięła wszystkie mięśnie i skoczyła.. Ptaszek zdążył jednak już odlecieć. Nie przejęła  się tym bowiem już miała nowy cel: duży zając kicał sobie trochę dalej i widocznie nie widział jej. Długa grzywka spadała na jej kark. Kroczyła napięta jak strzała w cięciwie. powoli, ostrożnie.... I nagle zdarzyło się to...
... Z nieba  zleciał ogromny biały sęp. Złapał Saffi w swoje szpony. Pazury boleśnie raniły jej boki. Ptak wydawał się czerpać przyjemność z jej krzywdy. Nie wyglądał jak zwykły sęp. Miał tak naprawdę tylko głowę sępa. Ciało miał jak ludzkie ale opierzone. Posiadał też ręce o ostrych pazurach. Nogi miał długie wygięte do tyłu. Z pleców wystawały dwa skrzydła o białej barwie. Całość zdobił płytowy napierśnik i płytowy hełm oraz olbrzymi topór. Ale Saffi tego nie widziała. Zemdlała z bólu jakiego nigdy nie czuła.

......................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................



Pewnego razu Fendra postanowiła nauczyć dzieci polować. Na pierwszy ogień poszła Fendea. Różowo oka wyraźnie źle sobie radziła. Zamiast podskakiwać i skakać oraz się czaić, biegła prosto na mysz. 
-Lisy skaczą a nie biegną! - Krzyczała do niego Fendra ale ono nie słuchało
,,Zaniosę mamie wspaniały prezent!" myślało pewnie. Ale prezent zdążył uciec do swojej nory. 
Zniesmaczona Fendra dała szanse Saffi. Nieśmiała lisia jak się okazało była stworzona do polowania. Schowała się w wysokiej trawie. Fendea patrzała na nią z niemym zadziwieniem. Jak to coś ma być lepsze odę mnie? Fendra zaś wydawała się dumna. 
Saffi napięła wszystkie mięśnie i skoczyła. Mysz nie zdążyła uciec. Już zwisała martwa z pyska piaskowej która właśnie dziś poczuła nowy smak. Smak Ciepłej Krwi.
Fendra spojrzała na nią z uznaniem. 
- No! To się nazywa polowanie! -Powiedziała 
Fendea spojrzała na nią jak na wariatkę.
- Ale mamo! ONA przecież tylko skoczyła!!
- I oto właśnie chodzi w polowaniu -odparła zimnym tonem Fendra - Nie możesz biec ku spotkaniu śmierci (Nie możesz biec by kogoś zabić bo to on wygra) lecz sam być śmiercią (Kryj się przed ich wzrokiem, czaj się a gdy przyjdzie czas atakuj)
Fendea wydawała się nie rozumieć. Jej matka odeszła by wrócić do domu.
Tej nocy Saffi dostała od Fende'i tęgie baty za ,,zabranie jej matki" 
C.D.N                   

Od autora: Obrazek nie jest mój. Znamię jest zasłonięte.

sobota, 7 marca 2015

Sezon 2 akt 1

Od autora:
Saffi jak pisałam nie jest już tym samym lisem. Jest może samotnikiem i nie ma żadnych przyjaciół ale nie znaczy to że nie jest szczęśliwa. 



Klif 

Wiał wiatr. Jej przyjaciel szeptał jej do ucha coś o nie bezpieczeństwie. Ona nic sobie z tego nie robiła. Safiryn odskoczyła tuż przed tym jak potężna łapa Grizzly uderzyła o skały. Ta tylko się uśmiechnęła. Kolejny kto myśli że może ją pokonać. Niedoczekanie! Wybiła się i przeskoczyła nad miśkiem. Skołowany grubas nie załapał o co chodzi i gdy miał się obracać ta powtórzyła sztuczkę. Ten jeszcze bardziej się rozwścieczył. Machnął łapą w miejsce gdzie powinna znaleźć się lisica... ale nic nie wyskoczyło. Rozejrzał się że zdziwieniem. What ? What ? Gdzie ona jest ? Pomyślał pewnie. Jednak nie mógł już po chwili myśleć, poczuł bowiem straszliwy ból w okolicy karku. Miotał się jak szatan krwawiąc obwicie z okolic karku. Gdyby lepiej się przyjrzał zauważył by ją na piasku obserwującą z rozbawieniem oblizując pysk z krwi. Była jednak ona zakamuflowana a on zajęty.  Po dłuższej chwili padł bez ducha. Saffi odczekała jeszcze chwile po czym złapała za futro miśka i zaciągnęła nad samą krawędź klifu. Zrzuciła zwłoki nad płytką jeszcze w miarę wodę i skoczyła nad głębszą. Zaczęła holować grizzly w stronę przesmyku. Gdy i tam dotarła podpłynęła do jaskini. Gnana delikatnym prądem wpłynęła do środka. Jaskinia była oświetlona kamieniami szlachetnymi dającymi delikatne niebieskie światło. Powiesiła w ,,Kuchni" czyli jednej z pod jaskiń zwłoki na wynos. To nie był jeden z najciekawszych dni...                     
Jaskinia nad wodą
                 

Od autora: Króciutka, malutka i do bólu przewidywalna nocia ^_^  

piątek, 6 marca 2015

Sezon 2 Prolog

Od autora:
Gratuluje tym którzy cierpliwie czekali! Jest to pierwszy akt sezonu 2! Akcja dzieje się parę lat po Zakończeniu sezonu pierwszego gdy szczeniaki są już dorosłe. Nie jest to już o Fendrze i Linkue ale o Saffi. Tak tak tej małej adoptowanej lisi. Zauważyliście że nic nie mówiłam o jej rodzicach? Tak tak wiemy że jej matka nazywa się Mikropita i jednak nie mówiłam skąd pochodzi ani kim jest jej ojciec. Wiemy tak naprawdę o niej tylko tyle że jest nieśmiała, ma fiołkowe oczy i piaskowe futerko oraz że ma na imię Saffi. Gdy Saffi dorastała u Fen i Linka będąc samotnym, nie umiejąc podejść do innych lisów dzieckiem Żyła w ciągłym stresie, niepewności. Nie mogła znaleźć przyjaciół, inne liski na początku nie chciały się z nią bawić a gdy już chciały, ona uciekała. Tak minęło jej prawie całe dzieciństwo. Teraz jest młodym dorosłym lisem bez przyjaciół. Jej jedynym przyjacielem jest wiatr. Doskonale poluje. Oto prolog opowiadający o jej narodzinach. Do zobaczenia W następnym akcie

Prolog

W lisim stadzie panowało zamieszanie. Ich alfa a raczej królowa Mikropita właśnie urodziła. Wszyscy chcieli zobaczyć małe, król jednak nie pozwalał jej zobaczyć mówiąc że sam najpierw musi sam je zobaczyć.

Zamek

Piaskowy lis o złocistych oczach wszedł do pokoju.Tam na specjalnym szerokim i stosunkowo niziutkim kopczyku z liści leżała ruda lisica. Na jego widok otworzyła fiołkowe oczy, podniosła łeb i zamerdała ogonem.
- Pelen - Powiedziała
- Mikropita - Odpowiedział Pelen
Mikropita  wysłała mu gniewne spojrzenie.
- Pelen! - Starała się warknąć jak najciszej - Nie oto chodzi! One śpią!
Lis spojrzał na nią z zdziwieniem. A no tak! Dzieci! Hehehe! Zawsze jakoś tak się zapaczał na żonę ze zapominał o innych sprawach.
Powoli podszedł do kopca i spojrzał z góry na Mikropite. Obok niej leżały dwie kulki. Jedna biała druga kremowa. Nagle coś zauważył za lisicą. To coś było piaskowe i maleńkie. Podszedł do zagubionego szczeniaka i złapał go za skórę na karku. Lisia piszczało niezwykle cicho. Pelen położył je delikatnie obok matki. Miała piaskowe futerko jaśniejsze na szyi i trochę ciemniejszy ogon zakończony czernią. Na czubkach uszu również była czerń. Na lewej łapce miała małe brązowe znamię w kształcie korony przebitej od góry mieczem.
- Safiryn -Wyszeptał Pelen prawie niesłyszalnie
Mikropita zachichotała.
- Już ją nazwałeś?
Spojrzał na nią poważnie.
- Nie ja. Spójrz. Ma symbol, czyli ona zostanie królową. A znak sam wybiera imię własciciela. Powiedział mi to telepatycznie.
Legenda lisów głosiła że lis który urodzi się że znakiem powstrzyma największych wrogów klanu przed zgładzeniem swoich a potem zniszczy największe zło w świecie Pravo.
Spojrzał na dwa pozostałe liski. Te nie miały znaczków.
Mikropita spojrzała na niego zaskoczona.
- Jesteśmy... jesteśmy rodzicami legendy. - Powiedziała
Wtem Pelen skoczył na nią i zepchnął z kopca. Nie dał jej czasu na rozmyślanie. Złapał ją za przednie łapy swoimi i wstając na tylne zaczął wesoło tańczyć z krzykiem ,,Jestem ojcem legendy!!!". Pozostałą dwójkę nazwali Asekura (biała) i i Misykura (kremowa). Do tańca dołączyła też starsza prawie dorosła córka tej pary, złocista Jalelos 
Tej Nocy nie tylko nie tylko Mikropita urodziła szczeniaki. Daleko bowiem i czarna lisica Fendra poroniła

......................................................................................................................................................................
......................................................................................................................................................................
  
Tego co było potem nikt nie chciałby oglądać. Ja muszę wam to jednak opisać.
Zamek został oblężony. Nad niebem latały olbrzymie białe sępy. Zrzucały one płonące kamienie, zabierały obywateli lub lądowały i zabijały co tylko się dało. Król wykrzykiwał rozkazy grupce żołnierzy którzy z całej siły przytrzymywali drzwi komnaty. Królowa siedziała skulona na łóżku a dzieci piszczały ze strachu.
- Musisz uciekać Mikropito! Uciekaj z dziećmi!!! - Wrzeszczał do niej Pelen
- Kochany !!! Ja...ja..ja nie mogę cię tak zostawić!!!
- Uciekaj!!!!!!!! - Wrzasnął po czym wypchnął ją przez okno razem z dziećmi.
Dzieciom nic się nie stało ale Mikropita złamała tylną lewą łapę. Kulejąc zaczęła biec z dziećmi na grzbiecie w stronę lasu.
Pelen obserwował ją przez okno. ,,Boże" - pomyślał - ,,Niech przeżyje"
Dalsze rozmyślanie przerwał mu huk. Żołnierze poupadali martwi. Do sali wkroczył potężny, olbrzymi sęp o białych oczach i piórach utkanych z światła. Pelen widział na tle zwłoki jego najstarszej z córek.
Złapał za szyje Pelena.
- Gdzie ona jest ?! - Wykrzyczał
Pelen spojrzał na niego zimnym, odważnym spojrzeniem. ,,Boże niech oni przeżyją"
- Niczego się ode mnie nie dowiesz Meledimusie!!! - Wysyczał w ten głupi łysy łeb.
Ptak zacisnął szpony na szyi króla a tamten zemdlał. Następnie wziął olbrzymi młot i rozłupał nim głowę lisa. Zauważył coś pośród lasu nieopodal zamku. Poleciał tam nie zwracając uwagi na krew na piórach.

......................................................................................................................................................................
......................................................................................................................................................................
         
 Las                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                     
Wiedziała że to koniec. Wiedziała że już nigdy nie zatknie się z ziemią.
Sęp zaatakował. Ranił szponami. Gdy myślał że nie żyje zostawił ją. Nie mogła się podnieść. wiedziała że zabił jej dzieci. Poczuła że coś ją przytula. Ale nie widziała tego kogoś. Widziała już tylko ciemny tunel. Coś ją zahamowało. Gdzieś obok pojawiła się inna lisica, czarna. Widziała z góry jak podchodzi ostrożnie do jej dawnego ciała.
- Jestem Mikropita. - Przedstawiła się - A to obok to Saffi -Głos tamtej jej wydawał się być jękiem. - proszę  Zaopiekuj się nią mnie zabili myśliwi. -skłamała
Teraz jedyne co widziała to ciemną drogę i punkt na końcu. Podleciała do punktu. Był tam Pelen. Jego sierść lśniła jak nigdy a oczy wydawały się być z prawdziwego złota. Otarła się o niego. Dwie dusze wzleciały do nieba po czym zmieniły się w gwiazdozbiór pary zakochanych. Już nic nie było oprócz ich miłości.



Od twórcy:
Najsmutniejszy i Najdłuższy akt na tym blogu ;(
Biedni Pelen i Mikropita